Logo Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

Katastrofy lotnicze

Siedemdziesiąt pięć lat po śmierci Jana Wnęka nad okolicznymi polami rozegrała się inna lotnicza tragedia – jeden z siedmiu Halifax’ów 148 dywizjonu RAF/RCAF odbywający w ramach tajnej misji lot JP276 z Brindisi z zaopatrzeniem dla walczącej Warszawy został zestrzelony przez Niemców. Tego dnia tylko dwie z siedmiu maszyn wróciły do Brindisi. Natychmiast po upadku zestrzelonego samolotu dotarli na miejsce polscy żołnierze podziemia. Ciała lotników zostały w tajemnicy przewiezione do Dąbrowy Tarnowskiej i tam pochowane na miejscowym cmentarzu. Gestapo mimo poszukiwań zakrojonych na wielką skalę niczego nie było w stanie wykryć. Dopiero po zakończeniu wojny doczesne szczątki lotników zostały ekshumowane i przeniesione na cmentarz Commonwealth’u w Krakowie. A w ścianę wieży kościoła w Odporyszowie wmurowano 5 września 2002 roku brązową tablicę z napisami w języku angielskim i polskim:

„Ku pamięci lotników dywizjonu 148 RAF/RCAF poległych
w locie na pomoc Powstaniu Warszawskiemu 5 sierpnia 1944. 
Kpt. Arnold Raymond Blynn – pilot – Kanadyjczyk 
Por. Harold Leonard Brown – radiotelegrafista – Kanadyjczyk 
Ppor. George Alfred Chapman – nawigator – Kanadyjczyk 
Sierż. Arthur George William Lidell – strzelec pokładowy – Kanadyjczyk 
Sierż. Charles Burton Wylie – strzelec pokładowy – Kanadyjczyk 
Sierż. Kenneth James Ashmore – strzelec pokładowy – Irlandczyk 
Sierż. Frederick George Wenham – mechanik pokładowy – Brytyjczyk”

Tablica została ufundowana przez rodziny lotników oraz Radę Ochrony Pomników Walki i Męczeństwa, a wśród wielu uczestników uroczystości była pani Catherine Jolly – siostra ppor. George’a Alfred’a Chapman’a jednego z członków załogi zestrzelonego samolotu.Tak więc w Odporyszowie trwa obok siebie pamięć o legendarnym pierwszym polskim lotniku i o siedmiu dzielnych lotnikach cudzoziemskich, którzy oddali swe życie niosąc pomoc innym.

W 1941 roku nasiliły się nocne naloty na Niemcy, przynoszące duże straty niemieckim miastom i przemysłowi. Do ich odpierania należało przygotować odpowiednie samoloty, wyposażone w urządzenia radiolokacyjne (celowniki radiolokacyjne), przyrządy do radionawigacji oraz silne uzbrojenie strzeleckie. Trzeba było też zapewnić takim samolotom możliwość długiego przebywania w powietrzu dzięki dużemu zapasowi paliwa. Załoga takiego samolotu musiała się składać minimum z dwóch ludzi – pilota i operatora skomplikowanych urządzeń radiowych. Takie warunki mogły początkowo spełnić odpowiednio zaadaptowane samoloty bombowe Junkers Ju 88 i Dornier Do 217 oraz samolot niszczycielski Messerschmitt Bf 110. W 1941 roku zaczęto się zastanawiać nad nowym wyspecjalizowanym nocnym dwusilnikowym myśliwcem. Wybór padł na odrzucony wcześniej projekt zakładów Heinkla, który należało odpowiednio przygotować do nowej roli. W grudniu 1941 roku ostatecznie sprecyzowano warunki na samolot nazwany potem He 219. Przy jego realizacji wykorzystano jako konsultantów najbardziej doświadczonych pilotów z niemieckiego lotnictwa nocnego. W dalszym ciągu jednak nowy samolot napotykał na opór urzędników w RLM w Berlinie, którzy uważali tym razem nową konstrukcję za zbyt mało uniwersalną. Udało się jednak przełamać urzędniczą niechęć i 15 listopada 1942 roku prototyp He 219 odbył swój pierwszy lot. Po wyeliminowaniu pewnych niedoskonałości samolot został skierowany do produkcji seryjnej. I tutaj spotkały tą konstrukcję kolejne niepowodzenia. Były nimi: w dalszym ciągu niechętne samolotowi stanowisko kierownictwa Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy oraz intensywne naloty alianckie. Produkcja była kontynuowana w macierzystych zakładach Heinkla w Rostocku oraz w Wiedniu. Z tą ostatnią kooperowała wytwórnia lotnicza w Mielcu na terenie okupowanej Polski. Miały być tam produkowane kadłuby do He 219 i następnie drogą lotniczą (!) przy pomocy wielkiego sześciosilnikowego samolotu transportowego Me 323 dostarczane do Wiednia do ostatecznego montażu.

Według nowych informacji z produkcją tego samolotu miała być również związana Wieliczka koło Krakowa, a dokładniej znajdująca się tam kopalnia soli. Niemcy planowali tam produkcję bardzo ważnego elementu konstrukcji, jakim był fragment kadłuba z centropłatem i gondolami silnikowymi. Świadkowie tych zdarzeń informowali o wielkiej makiecie jakiegoś elementu samolotu, którą Niemcy zwieźli pod ziemię i następnie przemieszczali przez wyrobiska powiększając dla jej swobodnego ruchu chodniki kopalniane. Również zaczęli zwozić różne obrabiarki i przygotowywali dla nich fundamenty. Prace przygotowawcze wykonywali więźniowie obozu, w większości pochodzenia żydowskiego. Czy Niemcy uruchomili planowaną produkcję, to tego niestety nie wiemy?

Wyprodukowano w sumie 268 samolotów He 219. Myśliwiec cieszył się dobrą opinią wśród pilotów, uważany był za bardzo efektywne narzędzie do walki z bombowcami i myśliwcami nocnymi. Nie był jednak w stanie przechylić szali zwycięstwa na stronę Niemiec. Gdyby jednak na drodze rozwoju tego dobrego samolotu nie stanęły nieprzemyślane kontrowersyjne decyzje to straty wśród brytyjskich nocnych bombowców były o wiele większe.