Ignacy Pauli Żegota był jednym z pierwszych, którzy zapisali i opublikowali ludową legendę o latających Tatarach. Podczas swoich wędrówek ów badacz w 1840 roku dotarł do Wiśnicza, gdzie usłyszał fascynującą opowieść o tureckich bądź tatarskich jeńcach, którzy – jakoby – uciekli z zamku, używając improwizowanych skrzydeł. Legenda ta pojawiła się ponownie w latach 80. XIX wieku za sprawą Mateusza Gralewskiego w jego artykule pt. „Legenda o trzech krzyżach pod Wiśniczem”. Inny badacz dziejów regionalnych – Kazimierz Kaczmarczyk – zbierał również na przełomie XIX i XX wieku opowieści o tych wydarzeniach. Wybitny etnograf, jakim był Tadeusz Seweryn ożywił tę obecna w narracji ludowej opowieść umieszczając ją w swym dziele z 1958 roku zatytułowanym „Kapliczki i krzyże przydrożne w Polsce”, nadając legendzie wymiar kultowy. Pobudził też wyobraźnię licznych czytelników i w efekcie turystów, którzy udawali się do Wiśnicza, aby zobaczyć te miejsca kolumny na własne oczy.
Legenda jest najgorszym ze źródeł historycznych, niemniej jednak jest źródłem. Przyglądnijmy się więc je. Hetman Stanisław Lubomirski, pan na włościach wiśnickich, po powrocie z udanej kampanii „przeciw Turczynowi” spod Chocimia w roku pańskim 1621 przywiózł ze sobą nie tylko zacne łupy, ale także i rozlicznych jeńców, którzy okazali się być Tatarami lub Turkami. Znalazł im też zajęcie, zaganiajac ich do budowy kompleksu klasztornego, jako swojego rodzaju wotum dziękczynnego. Jeńcy ci, tęskniąc za swoimi ojczyznami i cierpiąc z powodu niewolniczej pracy, postanowili uciec. Z uwagi na odległość, jedynym realnym sposobem na osiągnięcie celu było wzniesienie się w powietrze, podobnie jak mityczny Ikar czy ptaki, które co roku na koniec lata migrują na południe. Jakoby sześciu z owych jeńców postanowiło więc skonstruować skrzydła i spróbować wzbić się w przestworza. Niestety, ich lot nie trwał długo, ponieważ surowy pan nakazał swoim ludziom strzelać do uciekinierów, używając święconych kul jako amunicji. Wkrótce nieszczęśnicy spadli na ziemię, a miejsca ich upadku zostały oznaczone przez miejscową ludność jako „kolumny lotników”.
Ta skąd inąd interesująca legenda prawdopodobnie powstała w czasach, gdy zapomniano już o prawdziwych motywach, które kierowały fundatorami kolumn, a łacina którą spisano inskrypcje służące do zgłębienia tej wiedzy była znana tylko nielicznym. Trzeba jednak przyznać, że legenda ta opiera się na faktach, przynajmniej jeśli chodzi o obecność w Wiśniczu jeńców tatarskich oraz tureckich.