Logo Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

G. 38. Pańska Przehybka

18 grudnia 1944 r. rozbił się B-24 Liberator lecący z bazy we Włoszech z misją zbombardowania niemieckich zakładów produkcji benzyny syntetycznej w Oświęcimiu. Podczas lotu maszyna została ostrzelana przez artylerię przeciwlotniczą jeszcze zanim dosięgnęła celu. Amerykanie zdecydowali się na zrzucenie nieuzbrojonych bomb oraz dalszy lot w stronę linii radzieckich z ominięciem większych miast, takich jak Kraków, aby zminimalizować straty wśród ludności cywilnej w przypadku zestrzelenia. W wyniku uszkodzeń samolot zaczął spadać nad Gorcami, gdzie ostatecznie doszło do katastrofy. Lotnicy ewakuowali się z maszyny na spadochronach. Z całego zajścia udało się uratować 9 z 10 członków załogi –  w przeciągu zaledwie 30 godzin zostali oni odnalezieni przez lokalny oddział Armii Krajowej. Ogromną rolę w akcji ratunkowej odegrali mieszkańcy  Ochotnicy Górnej, którzy jako pierwsi dotarli do Amerykanów ratując ich przed wychłodzeniem i niemieckimi patrolami.

Ocalałych z Liberatora przekazano partyzantom – ci przeprowadzili ich swojej kwatery na Kurnytowej Polanie, a po 3 dniach dalej do kwatery sztabu 1 PSP AK w Bukówce nad Szczawą, w Dolinie Kamienicy. Uratowani lotnicy po wielu perypetiach wrócili do Stanów Zjednoczonych. Niestety, na długo po katastrofie nieznany był los pierwszego pilota bombowca, Williama J. Beimbrinka. Nigdy nie znaleziono jego ciała. Przez wiele lat krążyły różne hipotezy i spekulacje na temat wydarzeń z grudnia 1944 roku. Tajemnica częściowo została wyjaśniona dopiero w roku 2008. Wtedy to dwaj Amerykanie z Biura ds. Więźniów Wojennych i Osób Zaginionych w Akcji, dotarli do kobiety, która opowiedziała im historię związaną z poszukiwanym pilotem. W lesie, w dolinie Łopusznej znalazła jego ciało, które leżało oparte o drzewo, wokół ręki miał przyrząd służący do otwierania spadochronu. Na podstawie opisu staruszki można było przypuścić, że William J. Beimbrink zginął z powodu skoku ze zbyt niskiej wysokości i splątania linek spadochronu. A dowodem na to, że był to faktycznie dowódca Liberatora były oryginalne mapy, które przy nim znaleziono i po tylu latach przekazano Amerykanom. Niestety, pomimo poszukiwań nie udało się odnaleźć grobu, w którym mieszkańcy Łopusznej pochowali pilota.

W roku 1994, w 50. rocznicę wydarzeń w miejscu katastrofy utworzono zespół krajobrazowy „Uroczysko pamięci”. Z oryginalnych materiałów odtworzono fragment kadłuba samolotu oraz zarys skrzydła. Wybudowano także drewniany domek, na którym umocowano tablicę informacyjną o katastrofie oraz historię ruchu oporu działającego w Gorcach. W uroczystościach tych wzięli udział trzej żyjący amerykańscy lotnicy Liberatora.