Logo Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

G. 7. Kraków/Borek Fałęcki

26 grudnia 1944 roku mieszkańcy Borku Fałęckiego około godziny 13-tej usłyszeli narastający ryk silników. Wielki, srebrny samolot pojawił się najpierw dość wysoko, kierując się nad tzw. „Maderę” – część dworca kolejowego w Płaszowie. Na nieszczęście, stał tam tzw. „Flak-Zug”, pociąg obrony przeciwlotniczej, który otworzył ogień do uszkodzonej już uprzednio maszyny. Bombowiec wykonał krąg nad południowymi dzielnicami Krakowa i ponownie nadciągnął nad Kobierzyn i Borek – tym razem bardzo nisko, od strony dawnych, austriackich fortów w Skotnikach. Pilot posadził bombowiec bez podwozia; samolot wyorał głębokie bruzdy w zmarzniętej, lecz nieosnieżonej ziemi. Teren wznosił się, dzięki temu olbrzymia maszyna wytraciła prędkość, lekko obróciła się i znieruchomiała o kilkadziesiąt metrów od fosy kolejnego, poaustriackiego fortu, o numerze 52. Ta fosa mogła się stać grobem załogi, która – jak widać – nie wyczerpała tego dnia swego limitu szczęścia, przeżywając ostrzał nad południowym kompleksem zakładów w Blechhammer (Blachowni Śląskiej).

hPierwsze przy bombowcu były oczywiście dzieci. Amerykanie wyszli z maszyny, wynosząc dwóch rannych kolegów i spokojnie oczekiwali na swój los. Szybko rozdali swoje racje żywnościowe – czekolady i pomarańcze – polskim dzieciakom. Spalili mapy i uszkodzili celownik Nordena, zanim nie pojawiła się – podchodzaca ostrożnie – niemiecka żandarmeria.

Lotników przewieziono do Krakowa; dzielny dowódca nie dopuścił do rozdzielenia załogi, kilkakrotnie stając w obronie rannego strzelca bocznego, który był Żydem, i którego Niemcy chcieli potraktować we właściwy im sposób. Załogę zamknięto pod strażą Luftwaffe na terenie lotniska Rakowice – tutaj obchodzono się z Amerykanami stosunkowo dobrze.

Nocą Polacy przekazali Jankesom sygnał, iż będą starali się ich odbić lub wykraść. Niestety, następnego dnia rano wywieziono ich z Krakowa. Po wielodniowej drodze przez mękę, znaleźli się w obozie jenieckim w Oberursel. Wyszli stamtąd chorzy – lżejsi o kilkadziesiąt kilogramów, lecz… żywi. Ich maszynę po kilku dniach rozmontowano i przewieziono na rampę lotniska Rakowice-Czyżyny. Jej olbrzymi statecznik w kilku miejscach zerwał sieć tramwajową.

Według jednych żródeł samolot służył w sławnym pułku KG 200 i został zestrzelony przez… amerykański myśliwiec nad Zuider Zee. wedłud innych – Niemcy rozmontowali go na części.

B-17G o numerze 44-6337 i imieniu „Candie” należała do 352 Dywizjonu 301 Grupy Bombowej 5 Skrzydła Bombowego 15 Armii Powietrznej USAAF. Jej załoga to:

Pilot – por. Hary O’Filer

Drugi pilot – ppor. Alfred J. Cryer

Nawigator – ppor. Gilbert T. Nesch

Bombardier/strzelec przedniej wieży – sierż. Wiliam E. Nassif

Mechanik/strzelec górnej wieży – sierż. Ernest M. Anticola

Radiotelegrafista/strzelec – sierż. Earle J. Cochrane

Strzelec dolnej wieży – szer. Edward A. Codo

Strzelec boczny – szer. Filip Shlom

Strzelec boczny – szer. Franklin J. Elmen

Strzelec tylnej wieży – szer. Patric M. Hicks