Logo Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie

F. 2. Puszcza Niepołomicka

Zrzutowisko o kryptonimie „Koliber 2” Ldz. 5021/43 i 5133/43 zostało umiejscowione 11 km na płn. od Bochni. W kartotece Oddziału VI Sztabu NW figurowało pod numerem 306 jako bastion mogący przyjąć zrzut z dwóch samolotów. Po raz pierwszy zrzutowisko czuwało w terminie 21-24 stycznia 1944 r. Następne czuwanie wyznaczona ona okres 27-28 stycznia 1944 r. Ponownie placówka czuwała między 16 a 19 maja 1944 r.

Nocą 19 maja z Włoch wystartowały dwa samoloty typu Handley Page „Halifax” z polskimi załogami (JP-229 „C” pilotowany przez chor. pil. (W/O) Henryka Jastrzębskiego i JP-177 „P” pilotowany przez st. sierż pil. (F/S) Zygmunta Wieczorka). Pierwszy załadowany materiałem w konfiguracji 0-9-12 po godzinie krążenia nad zrzutowiskiem odleciał do bazy, gdyż załoga nie zauważyła świateł placówki, a nawigator ppor. obs. (F/O) Stanisław Kleybor zameldował znaczny ruch na szosie prowadzącej do Niepołomic i oświetlone barki na Wiśle. Chor. pil. (W/O) Henryk Jastrzębski zanotował, iż placówka nie czuwała. Spowodowało to wysłanie depeszy do kraju z zapytaniem czy placówka czuwa. 

Druga załoga w ramach operacji „Weller 28” (później „Jacek 1”) miał zrzucić po raz drugi ekipę skoczków mjr. Jacka Bętkowskiego ps. „Topór 2”. Podobnie jak pierwsza i ta załoga nie zobaczyła świateł placówki i powróciła do bazy. Kajetan Bieniecki podaje, iż kraj potwierdził przylot maszyn, lecz „(…) samoloty skierowane na Koliber krążyły w odległości 10 km od bastionu, który świecił pełne światłą, obsługa niezawodna. (…)”181 Kartoteka zrzutowiska nie potwierdza tej informacji – brak wpisu.

Na zrzutowych mapach bastion „Koliber 2” pojawia się ponownie w okresie czuwania 24-26 maja 1944 r. W nocy 24 maja z baz we Włoszech wystartowały między innymi dwie maszyny typu Handley Page „Halifax”z polskimi załogami (JP-180 „V” pilotowany przez por. pil. (F/L) Kazimierza Szrajera i JP-229 „C” pilotowany przez chor. pil. (W/O) Henryka Jastrzębskiego). Por. pil (F/O) Kazimierz Szrajer wystartował z zadaniem dokonanaia zrzutu ekipy skoczków kpt. Michała Nowakowskiego ps. „Harpun” 12 zasobników i 4 paczek. Dokonał tego w trzech nalotach. Nawigator mjr. obs. (F/L) Stanisław Daniel zameldował, że placówka zgasiła światła po drugim nalocie, lecz zapaliła przy trzecim, gdy samolot ponownie nadał umówioną literę. Chor. pil. (W/O) Henryk Jastrzębski nie wykonał zadania. Prawdopodobnie na skutek pomyłki nawigacyjnej załoga nie odnalazła zrzutowiska i został ostrzelany przez niemiecką artylerią przeciwlotniczą.

W Puszczy Niepołomickiej znajdowała się jeszcze jedno – prawdopodobne miejsce zrzutów w okresie II wojny światowej. Wiąże się z tym epizod zwiażany z radzieckim spadochroniarzem. Na skraju przesieki leśnej przecinającej drogę do Gawłówka znajduje się bezimienna mogiła radzieckiego spadochroniarza – wywiadowcy. Mogiły tej próżno szukać na mapach, czy w przewodnikach turystycznych, lecz wiedzą o niej mieszkańcy wsi oraz pracownicy leśni i grób jest zawsze zadbany.

Losy żołnierza tam spoczywającego są znane dzięki relacjom dwóch naocznych świadków z Okulic. Według tych danych od lata 1944 roku Niemcy przygotowując się do odparcia sradzieckiej ofensywy budowali fortyfikacje polowe m.in. na linii Raby (Stellung a2). Do budowy tych umocnień zmuszano mieszkańców pobliskich miejscowości. Relacje te zostały spisane przez Janusza Czerwińskiego.

Powołujac się na zamieszczone przez Janusza Czerwińskiego relacje Juli Rataj – możemy się dowiedzieć, iż „to był raczej wrzesień, bo mgły snuły się rano nad łąkami. Niemcy zawieźli nas do betonowania bunkrów w Majkowicach. Podczas pracy spostrzegłam nagle nad puszczą (zdaje się) 5 spadochronów. Pilnujący nas Niemiec, gdy zauważył zainteresowanie pracujących zdarzeniem zakazał patrzeć w tamtą stronę i ostro przynaglił do pracy. Po chwili z kierunku Dziewina dał się słyszeć warkot samochodów jadących w kierunku puszczy. Ponoć byli to rosyjscy skoczkowie i jeden zawiesił się na sośnie”. Uzupełnieniem tych informacji jest relacja, w której Franciszek Jagiełka odnotował: „miałem 13 lat, gdy Niemcy wzięli mnie do kopania okopów. Kopaliśmy okopy w rejonie Mikluszowice – Dziewin. Jednego dnia pod koniec sierpnia lub we wrześniu zauważyłem nad puszczą 3 spadochrony (jestem pewien, że były trzy). Potem usłyszałem samochody niemieckie jadące od Dziewina do lasu”.

Jak ustalił Janusz Czerwiński – następnego dnia rano do pracy w lesie pod Gawłówkiem przyjechała grupa drwali pilnowanych przez starażników z kombinatu tartacznego w Kłaju (Sägewerk Klaj). Jeden ze strażników usiadł na pniu przy skrzyżowaniu drogi z przesieką, zdjął karabin z ramienia i położył na kolanach… Nagle usłyszał trzask nadepniętej gałęzi, odwrócił się i spostrzegł człowieka biegnącego od Gawłówka ku przesiece, krzyknął „Halt!” i wystrzelił.. Strzał okazał się śmiertelny, biegnący upadł dwa kroki od przesieki. Po rewizji ustalono, że był to radziecki skoczek – wywiadowca; pochowano go w miejscu gdzie poległ.